6 sie 2012

Domowe masaże (PEELING+MASAŻER+KREM)



Na początek chciałabym zacząć od czegoś mniej zaawansowanego. To, dlatego, że jeśli nie wykonywałaś do tej pory żadnych „zabiegów”, potrzebujesz trochę czasu by się, że tak powiem „psychicznie nastawić” i nie tylko, Twoja skóra ud i brzucha również potrzebuje „gry wstępnej” ;-).


W walce, z celulitem oprócz poprawnie wykonywanych zabiegów, jest równie ważna – konsekwencja. Większość z Was powie: „nie mam na to czasu”.



W takim razie ja pytam: „a na co masz czas”? Czyż nie, według naszych wcześniejszych ustaleń, miałaś przeznaczyć trochę czasu tylko dla samej siebie? Praca wykonana dzisiaj zaowocuje jutro. Praca nie wykonana, nie da nic.



Pod prysznicem/ W kąpieli...

 

Krok 1. Peeling.

Cellulit trzeba ugniatać, masować, żartobliwie mówiąc „torturować”. Na początek warto jest przygotować skórę zaczynając od peelingu (to też forma masażu). Aby ów peeling ud i brzucha zastosować, warto zaopatrzyć się w rękawicę.



Aby zwiększyć jej działanie, należy użyć peelingu, albo takiego dostępnego w drogerii, albo domowej roboty. Możesz zapytać, co ma peeling wspólnego z masażem. Już tłumaczę, tak pisałam w Twarz cz.1 zadaniem peelingu jest pozbycie się martwego naskórka. To on w pewnym stopniu blokuje pory i hamuje odpowiednie oddychanie skóry. Peeling przeprowadzony raz, dwa razy w tygodniu pomoże usunąć tą szarą zmęczoną skórę i wspomoże krem w działaniu.


Aby nie narażać się na większe koszty możesz sama przygotować taki peeling z darów natury, np.:


Kawa – zaparzyć, odsączyć wodę, ostudzić, dodać balsam wyszczuplający lub oliwkę i nacierać problematyczne miejsca.


Sól kuchenna – drobno zmielona sól (ostrzegam przed używaniem gruboziarnistej, gdyż można się zranić), dodać oliwę oraz sok z cytryny, vuala!


Minusem takich domoych peelingów jest kiepski stan wanny czy prysznica (trzeba to jakoś zmyć). Dlatego ja obrałam nieco mniej radykalną drogę, a mianowicie peeling zakupiony w sklepie. Są przeróżne rodzaje, czy taki łagodniejszy do codziennego stosowania:


Lub taki "obfitszy w drobinki" do stosowania raz, dwa razy w tygodniu:



Przeciwwskazania
Nie można stosowac peelingu w ciąży, przy wszelakich chorobach skóry czy infekcjach o podłożu bakteryjno-ropnym, zwyrodnieniu (rogowaceniu) świetlnym, skórze bardzo wrażliwej czy alergicznej na którykolwiek składnik preparatu.



Krok 2. Masażer.


Kupiłam sobie to urządzenie w Rossman’ie (ok. 10zł). To nie musi być ten konkretny masażer, byle posiadał „wypustki”, które pozwolą na głębszą penetrację (to dopiero brzmi) ud i brzucha.



Tego sprzętu używam pod prysznicem co dzień. Eksperci sugerują by masaż trwał ok. 10-15 min. Czasem, kiedy się śpieszę masuję się po minucie na każe udo, ale tak jak często powtarzam, lepszy rydz niż nic. Jeśli Twój problem jest bardzo poważny, zalecam rad eksperta. Regularne stosowanie urządzenia rzekomo pomaga wzmocnić skórę do tego stopnia, że widoczny na niej cellulit widocznie zmniejszy się (w jakim stopniu, to zależy w której fazie rozwoju jest Twój cellulit). Masażer bowiem poprawia krążenie, ukrwienie skóry i mięśni. Jeśli podczas masażu odczuwalny jest lekki ból (zdarza się przy zaawansowanym cellulicie), potwierdza to tylko działanie masażu. Ale pamiętaj, to ma być lekki ból, jeśli zaczynają z oczu cieknąć łzy, to oznaka, że robisz coś nie tak (oby nie za mocno?!). Być może to zawzięcie, ale przede wszystkim pamiętaj, by nie zrobić sobie krzywdy. I raz jeszcze przypominam o zasadzie „pod prąd” czyli od łydek ku górze, w stronę brzucha.


Krok 3. Krem.


Peeling pomógł pozbyć się martwego naskórka, masażer poprawił krążenie problematycznych okolic. A krem, cóż krem ma być tym dodatkowym wspomagaczem...


Należy sobie uświadomić, że nie ma na rynku kosmetyku, który zrobi wszystko za nas. Czasem firmy "przyznają się" w jakim stopniu" uzytkowniczki testujące krem zaobserwowały różnice. Ale również i do tych informacji propouje podejść z rezerwą.



Chciałam przygotować recenzje kremów na podstawie for internetowych. Niestety, podczas zbierania informacji zrezygnowałam. Kiedy czytałam recenzje kremów wyszczuplających na forach śmiałam się do rozpuku. Firmy (nikogo za rękę nie złapałam, ale mam takie wrażenie) podają się za kobiety, które niby straciły 6 cm w udach tylko, dlatego, że co dzień przez miesiąc (!) używały jakiegoś tam specyfiku wyszczuplającego. Że ich skóra ud i pupy wygładziła się do zera po miesiącu (!), dzięki anty-cellulitowym składnikom aktywnym zawartych w kremie. Czytają to młode dzierlatki i wierząc w ów wpisy kupują coraz to nowsze „innowacje” w przekonaniu, że stanie się cud tym samym napędzając sprzedaż firmom kosmetycznym. Być może tak "niebywale" to działa, ale dla 18-tki, której wydawało się, że ma cellulit. Mnie jest trudno uwierzyć, że sam krem zadziała. Tak jak wspominałam w poprzednim wpisie, cellulit to choroba krążenia. Tak więc przede wszystkim zdrowa dieta, ruch czy masaże. Krem jest dodatkowym (jakby nie było ważnym) wspomagaczem. Na pewno w jakimś stopniu pomoże wygładzić skórę, wyrównać powierzchnię, może ujędrnić. Może trochę powstrzymać dalszy rozwój, ale czy zmniejszyć cellulit? Sam w sobie bez ruchu i diet, bez peelingu czy masażów? – Nie wierzę.


Przepraszam, jeśli Cię zmartwiłam, ale to jest fakt.


Obecnie używam produktu o obiecającej nazwie: Serum Wyszczuplające Antycellulit :-)


Jest nawet ok., trochę irytuje mnie ten chłodzący efekt, ale ponoć chłód jest dobry więc przemęczyłam się kilka tygodni, a dziś raczej mi to nie przeszkadza. Ponad to, jest dobrym „ochładzaczem” w upalne dni (jak ja będę reagować zimą?). Jest jeszcze wersja Termoaktywna, ale nie może być stosowana u kobiet ze skłonnością do pękających naczynek, czy żylaków. Ponad to, zastanawiam się, jaki ma sens krem rozgrzewający, skoro cellulit lubi wysokie temperatury? Podobno „uaktywnia procesy oczyszczania organizmu z wody i toksyn” (z racji gorąca). Dawać eksperta! Niech się wypowie.


Prawda jest taka, że cellulit to nie kawałek ciastka, który znika z talerza w ciągu minuty. To okropny truteń, którego pozbycie się wymaga zaangażowania i pracy. Tylko konsekwencja i systematyczność, w połączeniu ze zdrową dietą, ruchem i zabiegami sprawią, że ta pomarańczowa skórka widocznie zmaleje. Mam dwie opcje, nie robić nic, albo robić to. Wybieram opcję dwa. Za 20 lat wyjdę na plażę, bez wstydu czy kompleksów. I pewnie będą jakieś tam „nierówności” ale co tam. Dbam o wygląd skóry jak mogę. Wiem, że jeśli nie zrobię nic, pewnie będę się wstydzić wyjść w kostiumie na plażę za te x lat J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz