24 lip 2012

BIUST (Stan Zewnętrzny)



Zadbany biust to nie tylko atut kobiecy, który w specyficzny sposób oddziałuje na wyobraźnię facetów. Przede wszystkim to ta część kobiecego ciała, która będąc, jakby nie było, na pierwszym planie, może Ci dodać ogromnej pewności siebie. Nie mówię to o paradowaniu w staniku po centrum miasta w południe wśród tłumu wpatrzonych gapiów. Mówię, o świadomości posiadania zadbanego biustu, który sprawia, że czuję się dobrze, czuję się prawdziwą kobietą.

Kiedy zaszłam w ciążę, mój biust powiększał się niczym zaczarowany, piersi stawłay się krągłe, jędrne, sprężyste - wyglądały jak jakieś doczepione implanty J  Raz, przeszła mi myśl przez głowę, czy oby mój mąż nie odurzył mnie pewnego pięknego wieczoru i nie oddał pod skalpel. Ale spokojnie, nie zrobił tego. To tylko cudowne działanie hormonów (a co, ciąża to nie tylko opuchnięte nogi!). Jakaż ja byłam szczęśliwa… Jednak,  po zaprzestaniu karmienia piersią kolorowy sen się zakończył. A piersi w pewnym stopniu straciły jędrność. Jestem absolutną zwolenniczką karmienia piersią, proszę mnie źle nie zrozumieć. Jest to najwspanialszy sposób do zbliżenia się do naszego dziecka. Ponad to karmienie piersią przyśpiesza powrót do siebie w okresie połogu, chroni przed nowotworami piersi, jajników i osteoporozą a nawet zwiększa produkcję prolaktyny, która wpływa na dobry nastrój karmiącej kobiety!

Jednakże, różnie może wpływać na jędrność piersi po odstawieniu od karmienia naszego maluszka. Myślałam, że to tak ma być. Ale to bzdura. Natura chciała, by kobieta w każdym wieku mogła być dumna ze swojego atutu. I choć przed kobietą obficiej obdarzoną przez naturę czeka troszkę więcej pracy, ponieważ ciężar sprawia, że skóra ma tendencję do szybszego tracenia jędrności i elastyczności, to nie wolno się poddawać. Bez różnicy na wielkość miseczki, jaką używasz, fakt jest taki, że przychodzi pewien okres, kiedy warto zacząć współpracować z naturą i użyć pewnego rodzaju wspomagaczy, które dodadzą piesi objętości i jędrności.

I oto kilka wskazówek:

1. Stabilna waga, zdrowy styl życia.

Tak moja droga, to kolejny powód, dla którego warto jest się zdrowo odżywiać (tym samym unikając wahań wagi). Kiedy kobieta chudnie traci centymetry nie tylko na brzuchu czy udach, ale również w obwodzie biustu. Piersi nie przepadają za takimi zmianami, to wpływa na utratę elastyczności.

Warto jest również wspomnieć o „przysłowiowych” pięciu porcjach. Witaminy i minerały, zawarte w warzywach czy owocach, pozytywnie na niego wpływają. Można sobie pomóc popijając warzywne przeciery, czy przekąszać surowe rzodkiewki, paprykę czy ogórki.

Ponad to, jeśli doskwiera Ci nadwrażliwość piersi (dotyk sprawia czasem nawet ból) warto zmniejszyć spożywanie pokarmów zawierających metyloksantyny (np. herbata, wino, piwo, cola, czekolada, banany, ser, masło orzechowe czy grzyby i podobne marynaty). Metyloksantyny, bowiem to substancje, które działają pobudzająco. Warto również spozywać witaminę E (np. kiełki przenicy, orzechy, ziarna i inne produkty pełnoziarniste) oraz witaminę B6 (np. awokado, ryby, drób, szpinak) które ponoć mają działanie kojące. Piękne piersi to zdrowe i nie bolące piersi. One SA po to by tam towarzyszyć w drodze na tym świecie, nie uprzykrzać życie. Jeśli dają sygnały w postaci bólu, ulżyj im J

2. Ćwiczenia

Moja mama cały czas powtarzała (i do tej pory powtarza): „Ćwicz biust”. I tu ma rację.  Piersi są zbudowane z tkanki tłuszczowej (nie mięśni) więc jest je trochę ciężko wyrzeźbić (jak np. pupy podczas standardowych ćwiczeń) ale są sposoby, które pomagają poprawić wygląd biustu. Oto kilka z nich:

a). Wersja „soft - lekka” – złóż ręce jak do modlitwy, łokcie w bok, do przodu, silnie napieraj na siebie dłońmi. Należy tak spinać i rozluźniać ok. 50 razy.
b). Wersja „hard – dla zaawansowanych”:

1.        Stajemy w małym rozkroku, uginamy łokcie pod kątem prostym, a następnie wciągamy ramiona na boki, tworząc jakby literę X. Napinamy mocno mięśnie klatki piersiowej oraz rąk, wytrzymujemy chwilę, a potem rozluźniamy. Ćwiczenia powtarzamy 50 razy.
2.       Nadal stojąc w rozkroku uginamy ręce i ustawiamy je na wysokości klatki piersiowej, a następnie wyrzucamy 2 razy zgięte łokcie do tyłu, a na trzy prostujemy ręce. Wracamy do pozycji wyjściowej i powtarzamy ćwiczenie 50 razy.
3.       Stojąc w lekkim rozkroku, znów zginamy ręce w łokciach i ustawiamy je prostopadle do tułowia, a następnie dociskamy z całej siły do siebie dłonie. Ćwiczymy tak przez 3 minuty, robimy 1 min przerwy i powtarzamy ćwiczenie jeszcze 20 razy.
4.       Ostatnie ćwiczenia, w którym również stoimy w rozkroku i zginamy ręce w łokciach. Następnie złączamy ze sobą ręce na całej długości i z całej siły dociskamy je do siebie. Ćwiczymy tak przez 3 minuty, robimy 1 min przerwy i powtarzamy ćwiczenie jeszcze 20 razy (żródło)

c). Basen – pływanie modeluje sylwetkę, wzmacniając m.in. mięśnie ramion i klatki piersiowej, które jakby nie było, mają wpływ na wygląd biustu. Swoją drogą, piersi są mniej narażone na siły grawitacji pod wodą niż na lądzie ;-)


3. Ciepła vs. Zimna woda
Polewanie piersi na przemian ciepłą i zimną wodą wpływa na ich jędrność. To absolutnie naturalna metoda, która oprócz mobilizacji by ów zabieg wykonywać podczas każdej wizyty pod prysznicem, nie kosztuje nic. Może się jednak zdarzyć, że nie jesteś zwolennikiem niskich temperatur (To ja! To ja!), wtedy postaraj się, np. podczas kąpieli nie zanurzać po szyję w gorącej wodzie.

4. Kremy do biustu

Skóra piersi jest bardzo delikatna i potrzebuje odpowiedniej opieki. A krem do biustu to tylko jeden z wielu czynników, który może pozytywnie wpłynąć na nawilżenie i odżywienie tych okolic. Przy wyborze kremu (do biustu i nie tylko) kieruję się przeprowadzonymi badaniami (zakładam, że te firmy zbytnio nie zawyżają tych wyników na swoją korzyść). Wyniki badań są podawane na odwrocie niektórych tubek, czy opakowań kremu.
Nie mam w tym temacie dużego doświadczenia. To pewnie, dlatego, że te kremy, które używałam nie dawały mi satysfakcji, której oczekiwałam. Ba! Powiedziałbym – nie było żadnych, ale to żadnych rezultatów oprócz suchej, szarej skóry…
… Do czasu, kiedy natknęłam się, na dość nowy na rynku krem od firmy Eveline:

Od kilku miesięcy stosuję ten krem i powiadam - to na mnie działa. Jestem z niego tak zadowolona, że nawet kupiłam go mamie i teściowej! Piersi jakby dostały kopa, stały się jakby jędrniejsze i żywsze. Ten interes kosztował mnie niecałe 14 zł. i poprawił mi nie tylko humor, ale postawił na „nogi” mój biust do tego stopnia, że znów zaczęłam go w niewinny sposób eksponować światu J

Jak poprawić działanie kremu?
  • podczas kąpieli, raz, dwa razy w tygodniu warto zastosować np. peeling, lub szorstką rękawicę. To sprawia, że martwy naskórek się ściera a krem lepiej wchłania. Pamiętaj by zabieg wykonywać delikatnie. Nie trzeba trzeć jak skórę słonia. Jak wspominałam, skóra na piersiach i dekolcie jest delikatniejsza w porównaniu z udami więc tu nie trzeba stosować siły.
  • Zasada „pod prąd” dotyczy również biustu (Twarz cz. 2). W przypadku piersi warto uskutecznić tzw. ruch okrężny pod prąd” (to się nazywa wysublimowane nazewnictwo!). Można je stosować zarówno podczas wmasowywania kremu jak i pod prysznicem. Można również poprosić o pomoc męża, partnera J Biust lubi takie mini masaże. Są one niezwykle istotne, poprawiają bowiem mikrokrążenie (działa ujędrniająco)
  • Jeśli jesteś odważna, możesz przechowywać krem do biustu w lodówce, zimny krem zadziała nieco bardziej ujędrniająco. Ale to dla zwolenniczek niskich temperatur.
* Chciałabym wspomnieć, że ten krem (jak większość do biustu) nie nadaję się dla kobiet w ciąży czy karmiących piersią.


5. Odpowiednio dobrany biustonosz

Dobrze dobrany biustonosz pomoże wymodelować Twoje piersi. Jest to niezmiernie istotne gdyż za mały spłaszczy piersi, zbyt duży spowoduje deformację. Przy zakupie biustonosza, warto jest zwrócić uwagę na kilka detali, takich jak:
  • obwód pod biustem - odpowiednie podtrzymanie, funkcja podtrzymania 80%,
  • miseczka - winna być wpasowana w pierś, tak, że biust ma w niej owalny kształt, nie „wylewa się”, piersi nie są spłaszczone, ale też „nie topi” – miseczka nie odstaje od biustu,
  • ramiączka - winny być proporcjonalne do miseczek, funkcja podtrzymania 20%,
la senza

Biustonosz winien być idealnie dopasowany. Jest on tzw. rusztowaniem piersi pomagającym więzadłom by się nie rozciągały, nie ulegały deformacji. Biustonosz czuwa piecze nad odpowiednim utrzymaniem fasonu piersi. Ekspert ostrzega, że permanentne noszenie niedopasowanego stanika tworzy stany zapalne, które mogą skutkować w przekształcenie się w nowotwór. Tym bardziej powinnaś dbać o to, by biustonosz „pasował jak ulał”. Więcej o doborze biustonosza w linku z filmikiem (Jak dopasować biustonosz?), jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, udaj się do sklepu z prośbą o poradę. Ja zawsze kierowałam się rozmiarem 75C. Ale to nie tak, różne firmy mają różny rozmiar (okazuje się, że czasem mam 70D, czasem 80B). Nie lekceważ. Potraktuj zakup biustonosza jako rytuał, którego konsekwencją jest inwestycja we własne zdrowie. To się opłaca!


6. Badanie piersi

Dbanie o piersi to nie tylko odpowiednie ćwiczenia, kosmetyki czy dieta. Dbanie o piersi to przede wszystkim zatroszczenie się, by były zdrowe.
Piersi żyją swoim naturalnym cyklem miesięcznym. Gdy zbliża się jajeczkowanie, nabrzmiewają czasem nawet pojawiają się w nich nierówności czy zgrubienia, mogą się stać wrażliwe na dotyk. Po kilku dniach od miesiączkowania, te „dolegliwości” mijają, piersi wracają „do siebie”, wtedy najłatwiej jest wyczuć w nich zmiany i je zbadać. Spokojnie, nie ma sensu wpadać w panikę, gdy odkryjesz małe zgrubienie, lub, jeśli USG czy mammograf wykryją małego guzka, to jeszcze nic nie oznacza. Tylko w niewielu przypadkach oznacza to nowotwór. A jeśli nawet, nowotwór wykryty we wczesnym stadium i wcześnie rozpoczęte leczenie daje ponad 90% szans na pokonanie dziada.

Wiem coś o tym, w mojej rodzinie, niestety, zachorowanie na raka może być genetyczne. Pragnę uświadomić, iż badanie jest niezmiernie ważne. Pamiętam jak dziś, kiedy poszłam na wizytę do „nowego” ginekologa. Na dzień dobry kazał mi zdjąć stanik. „Zbok? Pomyślałam”, ale to nie był zboczeniec czyhający na jędrne piersi młodej dzierlatki. Był to kompetentny człowiek (szanuję go do dziś), który wiedział, że jeśli nie postawi się kobiety przed faktem dokonanym, to pewnie się nie zbada (komuś to może odpowiadać, komuś nie, mnie ten człowiek uświadomił). Początkowo bałam się… i kto by pomyślał. Ja, że niby kobieta wyedukowana, podobno mądra a tu boi się standardowego badania. Cóż taka była moja pierwsza reakcja. Ale badaniu się poddałam. Dzięki Bogu wszystko było ok. Przy okazji zrobiłam badanie na raka szyjki macicy (a co tam, jak szaleć to szaleć). Nie myśl, że ten temat Cię nie dotyczy, ten temat dotyczy każdej z nas. Warto raz w roku poddać się rutynowym badaniom. Powie Ci to każda kobieta, która ma to za sobą i w pełni cieszy się życiem. Więcej dostępne tu: Jak badać piersi?

O rozpoznaniu i objawach nowotwory piersi polecam link


Dziś starałam się pokrótce opisać metody zadbania o naszą dumę, by nie tylko były jędrne i kształtne, poprzez uskutecznianie ćwiczeń i stosowanie odpowiednich kremów, ale również zdrowe – czyli zadbanie o odpowiednio dopasowany biustonosz oraz standardowe badania.

Na wygląd piersi wpływa kilka czynników m.in. genów czy wahań poziomu hormonów w cyklu miesiączkowym, ale również karmienie piersią czy menopauza. Fakt jest taki, że przez całe życie biust przechodzi przez pewne zmiany, taki jest jego los. Pomóż mu i zadbaj o niego odpowiednio, zacznij współpracować. Nie ważne czy miseczka jest duża czy mała. Jak wspominałam, trzeba się cieszyć tym co się ma. Wyeksponuj swą dumę odpowiednio i dbaj o nią. Głęboko wierzę, że odpowiednia pielęgnacja sprawi, że długie, dłuuugie lata będziesz mogła cieszyć się atrakcyjnym biustem.




P.S. Polecam ciekawe linki:
Trzymaj formę piersi
Jak dbać o skórę piersi
Jak dbać o piersi




18 lip 2012

Zdrowy Styl Życia cz. 2


Tak jak wspominałam w ostatnim wpisie, organizm człowieka to skomplikowana machineria. Ale nie na tyle skomplikowana by nie potrafić jej opanować. To Ty jesteś Panią swego ciała, i czy chcesz czy nie, to Ty masz na nie największy wpływ.


Był okres w moim życiu, kiedy to, pod względem żywieniowym byłam na wakacjach. Tak około 5 lat J Kiedy ocknęłam się z amoku musiałam odświeżyć oprogramowanie mojemu organizmowi, bo ewidentnie zapomniał, że oryginalnie jego przeznaczeniem jest działać według pewnych rytmów dobowych. Jeśli odżywię go wystarczająco energetycznie rano, da mi energię i siłę do wysiłku i pracy. Jeśli dostanie lekkostrawną kolacyjkę, bez problemu pozwoli mi usnąć nie dając o sobie znać poprzez bolący żołądek. A jak? Jest kilka sposobów:




OPROGRAMOWANIE DLA ORGANIZMU*

*proszę pamiętaj, to winno być dostosowane do Twoich indywidualnych potrzeb, w zależności czy pracujesz  fizycznie czy umysłowo, w trybie zmianowym, czy regularnie ćwiczysz itd.
*To nie jest żadna dieta cud. To naturalny rytm dobowy naszego organizmu


Godzina 6 – 9
Pobudka nie tylko Twoja ale i Twojego organizmu. Reszta organów budzi się do działania a Ty potrzebujesz posiłku bogatego w energię – to da Ci siłę do pracy. Śniadanie winno być bogate w węglowodany (czyli po polsku cukry) ale nie te proste jak dżem czy słodka bułka (tego typu cukier daje energię na chwilę po czym gwałtownie opada i organizm chce jeszcze). Ja preferuję musli z mlekiem. Może też być bogata kanapka z pełnoziarnistym chlebkiem, porządną dawką wędliny, sałaty i ulubionych warzyw (nie nadrabiaj chlebem, nadrabiaj dodatkami a sałaty do woli). Woda przed i po posiłku (nie w trakcie).

Płatki owsiane czy kukurydziane,  rodzynki, śliwki, żurawina, morele, banan. Zaszalej! ;-)


Godzina 9 - 12
W tych godzinach organizm pracuje pełną parą, mózg osiąga szczyty koncentracji a ciało jest pełne siły. Nie warto jest w tych godzinach jeść ciężkie jedzenie. Lepiej dorzucić jakieś przekąski jak owoce, orzechy, wafelek ryżowy (ale nie całą paczkę!). Jeśli lubisz soki, napij się soku (czytaj ulotki, zwróć uwagę na zawartość!). O tej porze organizm ma dość siły by poradzić sobie z małym nadmiarem cukru. Woda przed i po posiłku (nie w trakcie).



Godzina 12 – 15
Tu zaczyna się spowolnienie. Po kilku godzinach intensywnej pracy organizm potrzebuje wspomagaczy by pozyskać energię, by mógł ruszyć ponownie do działania. Czyli – czas na obiad. Obiad winien się składać z węglowodanów (cukrów czyli makaron, ryż, ziemniaki choć ja nade wszystko preferuje nawet podwójną porcję warzyw) i białka (gotowane mięso, ryby, drób, dla wegetarian soja, soczewica), one dodadzą energię i siłę. Woda przed i po posiłku (nie w trakcie).


Godzina 15-16
Kryzys. A to dlatego, że organizm odpoczął po dłuższym czasie od pracy (a może nawet zbyt obfitym posiłku?) i wtedy dopada nas ochota na słodkie. Pamiętaj, czekolada, batonik i tego typu wspomagacze zawierają cukry proste, co oznacza, że dostaniesz kopa energii, która szybko uleci. Polecam suszone owoce. Również zawierają cukry, ale te przyjazne, i o wiele mniej się ich konsumuje niż chociażby niewinną paczuszkę m&m’sów! Woda przed i po posiłku (nie w trakcie).


suszona śliwka i żurawinka 

Godzina 16 – 19
Powrót do formy i gotowość do pracy na wysokich obrotach. Można zarzucić na ząb jakiś podwieczorek: owoc (korzystaj z chwili: arbuzów i czereśni!), warzywa (marchewki – mniam!) czy jogurtem (można do jogurtu naturalnego dodać rodzynki lub inne ulubione owoce. Pychota).


Warto również pamiętać, aby zmieścić się z kolacją przed godziną 19. Wykorzystaj okazję, że Twój organizm nadal ma włączony system trawienny! Ja uwielbiam sałatkę grecką. Może to być również twarożek z sałatką warzywną (10 dag chudego twarogu + sałatka chociażby z marchwisk i jabłka – syci i nie tuczy). Unikaj dań zaierających dużą ilość tłuszczu i błonnika (bigos, kotlety, kasze z sosem, majonez – zalegają w żołądku nawet do 5-6 godzin). Woda przed i po posiłku (nie w trakcie).


 Sałatka Grecka - uwielbiam, dla mnie bezkonkurencyjna

Godzina 19 – 24
Spowolnienie. Organizm staje się senny a obroty spowalniają. Żołądek spowalnia trawienie i również udaje się na upragniony odpoczynek. A Ty? A Ty nagle czujesz głód (czyżbyś oszukała w ciągu dnia, a organizm teraz o tym daje Ci znać?). Możesz sięgnąć po mały serek, herbatkę, sok z małą ilością cukru. Omijaj z daleka resztki z obiadu, czy tosty. To zbyt dużo dla żołądka o tej porze. Wybudzisz go z drzemki i zamiast pozwolić mu  regenerować się i odpoczywać zagonisz do roboty. Niezmiennie, woda przed i po posiłku (nie w trakcie).


INTERPRETACJA SYGNAŁÓW


Interpretuj sygnały głodu, dawaj organizmowi tego, czego aktualnie potrzebuje, w postaci zdrowych i pełnowartościowych produktów spożywczych. To bardzo trudne, ale nie jednokrotnie wspominałam o tym by „nauczyć” się słuchać tego, co Twój organizm potrzebuje.

Kilka uwag:


  • Większe posiłki jesz o wczesnej porze. To już omówiłam, ale temat na tyle ważny, że powtarzam. Metabolizm działa na wyższych obrotach rano i spowalnia w ciągu dnia. To dlatego masz szansę spalić nawet całe śniadanie w ciągu dnia, natomiast później kolacji nie spalisz, przy założeniu, że zaraz usiądziesz na kanapę albo pójdziesz spać.
  • Czasem uczucie głodu to pragnienie, dlatego warto wypić szklankę wody 20 min przed posiłkiem. Szklanka wody również przygotowuje układ trawienny do posiłku i nawadnia, więc na prawdę żadna strata.

  • Ochota na coś słodkiego, masz trzy wyjścia: 1. baton; 2. suszone owoce, 3. nic. Dwa ostatnie są najkorzystniejsze. Jeśli już musisz sięgnąć po czekoladę, proponuję tzw. czarną, bo jest najzdrowsza (ale nie cała, dwa kawałeczki). Naucz się wsłuchiwać w organizm, bo jeśli zjesz suszone owoce, a potem po czarną czekoladę a następnie i tak chcesz swojego upragnionego batona lepiej od razu zjeść batona. Byle nie zdarzało się to zbyt często, bo cukru i tak jest w nadmiarze w naszej codziennej diecie (soki i napoje gazowane a nawet wędlina!). Ludzie nie zostali zaprogramowani, aby spożywać tyle cukru, stąd tworzący się tłuszcz. Organizm nie radzi sobie ze spalaniem i nadmiar spożytych posiłków odkłada się na brzuchu i udach.



JAK ZDROWO JEŚĆ?


Ja uwielbiam jeść, to moje hobby. Zrozumiałam jednak, ze wszystko, co w nadmiarze przestaje cieszyć i szkodzi. Nie ma chyba nic okropniejszego niż bolący, wypełniony do granic możliwości brzuch leżący wraz z swą właścicielką na kanapie. Uświadomiłam sobie wtedy, że nie żyję po to, aby jeść, lecz żyję po to aby żyć. Kocham jeść nadal, ale jest to dla mnie przemiły dodatek, którego każdy kęs sprawia mi tyle radości, do tego stopnia, że czasem stękam ;-) Ale wiem, że jeśli chcę być zdrowa i nie mieć zawału przed 40-ką, muszę (bo kto inny?) o siebie zadbać.

Przygotowałam kilka rad składających się na zdrowe odżywianie. Oto one:


 
1 Regularne spożywanie posiłków – reguluje metabolizm i gwarantuje stały dopływ składników energetycznych do organizmu. Eksperci polecają do 5 małych posiłków (I śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja), o stałych porach.
2. Ciesz się każdym kęsem – bez pośpiechu, powoli. Spraw, aby nawet wafelek ryżowy był ucztą. To brzmi zabawnie ale działa. Kiedyś po powrocie z zakupów (a największy błąd to robić zakupy żywieniowe na głodzie) dopadałam się „byle czego” nie zważając na to, że w tym samym czasie mąż gotuje pyszny obiadek który również zjem ja. Należy nałożyć na talerz porcję, którą chce się zjeść. Jesteśmy wzrokowcami, ilość na talerzu wygląda inaczej niż towar jedzony prosto z opakowania. Naucz się tego nawyku, warto.
3. Unikaj płynów podczas jedzenia – nie chcę być źle zrozumiana, spożywamy do 1,5-2 l wody w ciągu dnia, ale nie podczas posiłków (przed o po). Dzięki temu unikniesz problemów z trawieniem. Polecam wodę, świeżo wyciskane soki. Napoje słodzone i gazowane to dodatkowa dawka cukru, jeśli już musisz pij rano.
4. Unikaj węglowodanów, (czyli cukry, w tym: pieczywo, ziemniaki, mąką, makarony, ryż pieczywo) – bowiem podnoszą glukozę we krwi, to skutkuje wydzielaniem insuliny a co za tym idzie odkładaniem tłuszczów. Spożywaj je raczej rano (większa szansa na ich strawienie w ciągu dnia). Jeśli już jesz, nie łącz z mięsem, zatem kotlet z warzywami (najlepiej nie przetworzonymi) lub surówką (kilka przepisów z internetu lub surówki warzywne), makaron z warzywami (al Arrabiata ). Mój mąż jest typowym mięsożercą, ale włoskiej spaghetti z pomidorami i chilli jeszcze nigdy nie odmówił!
Gotowe sosy to makaronu są pełne cukrów i regulatorów E, przez co są nie zdrowe i są kreatorem celillitu! Włoskie przepisy są na tyle łatwe, że można w ciągu 25 min przyrządzić zdrowy posiłek, bez sztucznych dodatków. Wiesz co jest w środku ;-)  


    6. Jedz nieprzetworzone warzywa i owoce – są one bogate w witaminy i sole mineralne oraz błonnik. Nie polecam warzyw „pierwszych” – pokazują się tak szybko na rynku (mino nieodpowiedniej pogody) właśnie dlatego, że zawierają wspomagacze. Pietruszka, szczypiorek, rzeżucha – wyhoduj! 1 opakowanie nasion kosztuje nie całą złotówkę!

    7. Chroń się przed cholesterolem – mój mąż na początku roku zrobił sobie badania i okazało się, że ma więcej cholesterolu niż osoba otyła (nie z nadwagą – otyła) a on nawet nadwagi nie ma. To wynikało naturalnie ze złego odżywiania (w biegu, nieregularnie, późnym wieczorem). W jego wypadku trzeba było ingerować lekami. Ale z nami nie jest tak źle (mam nadzieję), więc wystarczy dbać o to by do takiego stanu się nie dopuścić poprzez zamianę tłuszczów zwierzęcych na roślinne. Eksperci polecają olej lniany, rzepakowy, sojowy, oliwę z oliwek. Sięgaj po ryby (zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3, witaminę B12 i D oraz jod)
        7. Stroń od produktów przetworzonych: czyli chipsy, chrupki, ciastka, soki i wszystko,  to co w swoim składzie ma tylko kalorie, tłuszcz i regulatory E to wszystko tworzy celullit! Poza tym to cukry proste, dadzą Ci energię na chwilę, a potem organizm znów będzie domagał się czegoś do jedzenia.
          8. Powolna rezygnacja, jeśli masz kilka takich produktów, które spożywasz dość często a całkowita rezygnacja z nich nie jest możliwa, postaraj się stopniowo każdego dnia eliminować po jednym z produktów, bądź z dużym stopniu ograniczyć.
            9. Pilnuj wielkości zjadanych porcji. Jeśli otworzysz opakowanie wafli ryżowych i zjesz całą, to z pewnością nie pomoże ci zachować zdrowej sylwetki. Wyjmij kilka i włóż do miseczki, resztę chowając. To pomoże Ci uniknąć zjedzenia więcej niż miałaś zamiar.
              10. Jedz zdrowe przekąski. Najlepiej takie, które zawierają mało tłuszczu i są bogate w błonnik, np. suszone morele, orzechy, wiśnie, pomidory, wafle ryżowe.
                  11. Czytaj ulotki – już kiedyś z mężem roześmialiśmy się do łez, kiedy okazało się, że w soku żurawinowym z naszej lodówki jest tylko 5% soku z żurawiny, reszta to jabłka, grejpfruty i sok z buraków (dla koloru). Od tego czasu (na ile czas pozwala) czytam ulotki w sklepie, i dokształcam się oglądając program pt.: „Wiem co jem” (Link do info). W niedzielnym odcinku kobitka prowadząca uświadomiła mnie w przekonaniu, że producenci żywności nie mają żadnych skrupułów. Otóż kisiel owocowy nie zawierał żadnych owoców, nawet soku z owoców, a cała zawartość opakowania to czyta chemia. Co Ty na to? Czy wiesz, co jesz?
                    Opakowanie suszonych śliwek

                    Opakowanie czekoladowych drażetek


                    Mimo, iż skład zawartości cukrów jest podobny (śliwki = 29,8g, mm's=26,6g) cukier zawarty w śliwkach jest cukrem złożonym, o wiele łatwiej przyswajany przez organizm jak również "przerabiany"; natomiast cukier zawarty w czekoladzie jest prosty i ciężej go będzie się pozbyć z organizmu. To tyle podobieństw. A teraz zwróć uwagę na zawartość tłuszczu (0,6g vs. 8,0g!), kwasy tłuszczowe nasycone (0,1g vs. 4,8g!) - o tyle bardziej szkodliwe są czekoladki od suszonych śliwek. A sód?  No cóż 0g vs. 0,02g. Pamiętacie historię o wodzie? Sodu należy unikać, ponieważ zatrzymuje wodę w organiźmie. Ta analiza zawiera definicję tego co zdrowe i tego co mniej zdrowe.




                    ĆWICZENIA



                    W dobie dzisiejszych czasów jest to absolutna konieczność. Należy wręcz starczyć organizmowi ruchu który na co dzień jest odbierany poprzez siedzącą pracę, lokomocję i telewizję. Eksperci zalecają ćwiczenia rano. To dlatego, że nasz organizm po całej nocy odpoczynku, i długiej przerwie w jedzeniu (cała noc wszak) właśnie rano ma pełno energii i łatwiej spala tłuszcz. Ale nie każdy ma na to czas. I to wcale nei znaczy, że jeśli nie możesz ćwiczyć rano to lepiej nie ćwiczyć wcale. Co to – to nie! : -) Mój poranek to gonitwa między łazienką a kuchnią i śniadaniem (która swego rodzaju również mogłaby zostać potraktowana jako ćwiczenie ale o „nieświadomych” ćwiczeniach opowiem za chwilę). W ciągu dnia siedząca praca. Dojazdy samochodem. Podsumowanie jest jedno. Za mało ruchu. Ale staram się. Wychodzę na dłuższy spacer podczas lunchu (jeśli nie pada i nie ma śnieżycy). Wybieram schody a nie windę (choć to tylko pierwsze piętro). W sklepie na parkingu parkuję troszkę dalej od wejścia, bo choć krótka przechadzka to nadal ruch. A wieczorkiem podczas 25 minutowego trwania wiadomości (których obejrzenie jest dla mnie absolutnym musem!) ćwiczę na steperze.



                    Ach, jak to pomaga się „wyżyć” po usłyszeniu niektórych informacji. Czasem uda nam się wspólnie z rodziną (jeśli wracamy z pracy o przyzwoitej porze) pójść na basen, czy spacer. Nie łatwo jest wszystkich zmobilizować i zagonić (że niby telewizor dostarcza więcej atrakcji), ale po jakimś czasie tego typu aktywne popołudnia stały się rutyną, i jeśli ćwiczeń brak organizm sam zaczyna się domagać. Naprawdę, wszystko można dostosować do swoich potrzeb. Ma przykład, moja bardzo mi droga koleżanka R. chodzi na siłownię rano a to dlatego, że to jest ten moment w ciągu dnia, ospowiadający jej najbardziej (może dotrzeć do pracy po 10-tej - szczęściara :-). Po odwiezieniu jej słodziutkiej pociechy do przedszkola na 8-mą, nadal ma trochę czasu dla siebie, i w taki właśnie sposób chce to wykorzystać (ma opcję, spokojne śniadanie, wybór kreacji do pracy, makijaż nie wykonany w pośpiechu LUB siłownia – i wybiera to drugie. Brawa dla niej!). Kwestia dopasowania do sytuacji jak widzisz.

                    Oto kilka moich sugestii ćwiczeń, mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie:

                    Basen - AQUA AEROBIK, albo po prostu regularne wizyty na basenie. To rodzaj ćwiczeń, który uznaje się za najskuteczniejszy w walce z cellulitem. Dlaczego? Woda opływa ciało masując skórę, dzięki czemu ta ...
                    staje się bardziej elastyczna i ujędrniona. Poza tym pobudza układ krążenia, a przy tym jest chłodna, a cellulit (jak już niejednokrotnie wspominałam) nie lubi zimna. Jest to „sport dla każdego” wliczając osoby z problemami z kręgosłupem (ćwiczenia w wodzie znacznie go odciążają) a nawet kobiet w ciąży.

                    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=NQyrohJ1PKQ


                    Bieganie – tzw. jogging umożliwia szybsze uporanie się z tkanką tłuszczową, usprawnia metabolizm oraz wpływa na cyrkulację limfy w naczyniach. To wystarczy, by zmniejszyć jego widoczne, mało estetyczne objawy w postaci grudek i nierówności.



                    Rower - jazda na rowerze jest nie tylko zajęciem przyjemnym, ale także bardzo skutecznym w walce z nierównościami skóry. Jest to kolejne ćwiczenie aerobowe, a w dodatku takie, który nasta...
                    wione jest właśnie na części ciała zwykle najbardziej dotknięte cellulitem (uda i pupa). Co więcej, na rowerze można jeździć cały rok, bo nawet kiedy warunki atmosferyczne niespecjalnie do tego zachęcają, równie skuteczna jest jazda na rowerze stacjonarnym, takim domowym, bądź sprzętem dostępnym na siłowni. Polecam ciekawy artykuł, który zawiera nieco więcej szczegółów:Zobacz więcej

                    Taniec na rurze – jeszcze niedawno kojarzył się z „niecenzuralnymi” klubami, dziś to modna forma fitness a na świecie organizowane są mistrzostwa w tym „tańcu”! Tego typu regularne ćwiczenia zapewniają wyćwiczoną i dobrą kondycję, bowiem zmusza do pracy wszystkie partie ciała. Jest również niezłą zabawą.


                    http://www.stylemiasta.pl/nastroj-sie/single/fitness-dla-wyzwolonych/

                     
                    Istnieje kilka sposobów na mobilizację, do ćwiczeń… Zdrowie (to ja), zdrowie i odreagowanie (to R.), ale istnieje jeszcze inna metoda – liczenie kalorii. Generalnie jestem przeciwnikiem liczenia kalorii bo to wpływa to na mnie negatywnie, wywołuje frustrację o wręcz obsesyjne myślenie o jedzeniu. Ja tam wolę metodę wsłuchania się w swoje ciało choć przyznam, że lepiej się czuje wiedząc ile (tak mniej więcej) spalonego tłuszczyku zawdzięczam codziennemu wysiłkowi. Wiem, że ruch jest dobry dla zdrowia przede wszystkim, dlatego warto wykorzystywać wolne chwile. Ale każdy z nas jest inny… Czy Twoją motywacją do wysiłku jest ilość spalonych kalorii czy też nie przygotowałam zestawienie konkretnych ćwiczeń trwających jedną godzinę wraz z ilością spalanych kalorii właśnie w trakcie trwania tej godziny:


                    Zadania domowe (kcal/1 h):

                    · Gotowanie 105
                    · Kopanie, grabienie 500
                    · Malowanie mieszkania 400
                    · Mycie okien 240
                    · Pranie ręczne 150
                    · Sprzątanie łazienki 240
                    · Seks 200  ;-)
                    · Taniec w dyskotece 500 (Aaaaaaaa! A ja kocham tańczyć! Mówiłam, że ćwiczenia mogą być również przyjemne!)
                    · Wchodzenie po schodach 100

                    Ćwiczenia (kcal/1 h):

                    · Aerobik 550
                    · Aerobik w wodzie 580
                    · Badbington 400
                    · Bieg 1 000
                    · Kręgle 300
                    · Piłka nożna 650
                    · Jazda na rolkach 400
                    · Pływanie 400
                    · Skakanie na skakance 574
                    · Spacer spokojny 100 (lepszy rydz niż nic)

                    Tyle właśnie spalasz podczas 1 godziny ćwiczeń.



                    Bardzo ważne jest, aby angażować swoją rodzinę we wszelkiego rodzaju aktywności fizycznej. Jest to zdrowie nie tylko dla Ciebie, ale i męża i potomstwa. Tak, to dla zdrowia. Ale nie zalecam zmuszania, raczej zachęcania. Przede wszystkim warto zadbać, by się przy tym dobrze bawić!

                    Jeszcze jeden ważny aspekt, to nauka zdrowych nawyków potomstwa. Mnie bardzo ciężko było zrezygnować z niezdrowego trybu życia (taka prawda, do złego człowiek szybciej się przyzwyczaja). Jest jeszcze trudniej przetłumaczyć dziecku. Odśwież swoje „oprogramowanie”, pozwól organizmowi działać tak jak został stworzony (więcej rano, umiarkowanie wieczorem). Wsłuchaj się w swój organizm. Spaceruj - ruch to zdrowie. Promuj warzywa i owoce, wodę zamiast soku. Czytaj skład produktów, które kupujesz. Zastępuj słodycze suszonymi owocami (mój syn uwielbia rodzynki i śliwki), a jeśli masz ochotę na ciasta – upiecz je (nie kupuj, będziesz mieć gwarancję składników w nich zawartych). Samo przygotowanie to 20 min. Reszta sama robi się w piecu. Jedzcie razem, niech jedzenie nie będzie „podjadaniem” niech to będzie wspólna uczta, tak jak to niegdyś się odbywało.



                    P.S. Czy miałaś okazję napotkać na swej drodze, być może w drodze do sklepu, Pana konesera, który to delektuje się w tanich winnych trunkach? Spojrzałaś na jego twarz, na jego aparycję? Większość tych ludzi dostarcza „kalorie” w postaci alkoholu, sporadycznie jedzenia. Oni tak naprawdę nie są brzydcy, to ich styl życia, brak ruchu oraz odżywianie wpłynęło w tak drastyczny sposób na ich wygląd. Chciałam uwzględnić ten przykład by powrócić na chwilę do rzeczywistości i uświadomić, że to jak żyjemy i jak się odżywiamy ma właśnie taki wpływ na to jak wyglądamy.



                    17 lip 2012

                    Zdrowy styl życia cz. 1



                    Kiedy byłam w liceum przesadzałam z odchudzaniem. Jadłam mało wartościowe posiłki i to w małych dawkach. Oczywiście moje włosy, skóra i paznokcie od razu reagowały na taki tryb życia - negatywnie. Ale byłam młoda i nie za bardzo szanowałam swój organizm a tym bardziej ignorowałam to, jak reaguje na moje „diety”. Ale teraz jest inaczej, zegar tyka a ja mam potomstwo, dla którego chcę żyć, mam męża, z którym chcę odkrywać świat, kocham życie i nie ważne ile lat jest mi pisane żyć, chcę pozostać na tym świecie do końca dni w zdrowiu (nie chcę być zgorzkniałą tetryczką).

                    Dlatego dziś jestem zagorzałą przeciwniczką „diet cud”. Uważam, że są szkodliwe dla organizmu, a informacje podane w sieci mają się nijak do naszych potrzeb. Wiem, bo testowałam. Weźmy na przykład dietę szwedzką. Trwała 13 dni i obiecywała, że schudnę do 10 kg. Nikt, kto uprzejmie ogłosił w Internecie światu tą dietę cud, nie wziął pod uwagę faktu, że miałam lat 23, 163 cm wzrostu i ważyłam 58 kg. Nikt nie zapytał, jaki tryb życia prowadzę, jaki jest mój rodzaj pracy, czy jestem sportowcem, czy ćwiczę, ile mam lat, czy mam jakieś choroby??? Ale byłam nierozważna i spróbowałam. W ciągu 13 dni schudłam 7 kg (z czego połowa to woda). Potem wysiłek organizmu by odzyskać odpowiedni poziom wody i efekt jo-jo. Czy wyobrażasz sobie, jakie tortury musiał przechodzić mój organizm i jakie to było dla niego szkodliwe?! Odradzam, naprawdę odradzam każdemu „diety cud”.
                    Jesteśmy dorosłe. Najwyższy czas by uświadomić sobie, że w życiu nie ma nic za darmo, bez wysiłku. Krem wyszczuplający jest dodatkiem do zdrowego stylu życia i zbilansowanej diety. Tzw. tabletki odchudzające są suplementemnie lekarstwem na otyłość, więc bez zbilansowanej diety i ruchu nic nie pomoże. To jest fakt.


                    FUNKCJA TKANKI TŁUSZCZOWEJ

                    Ku zdziwieniu, tkanka tłuszczowa jest potrzebna. Jest ona odpowiedzialna za kilka dość ważnych funkcji w naszym organizmie. Jest ich wiele, ale najważniejsze to: magazynowanie energii w postaci tłuszczu, uwalnianie tłuszczu do krwi w sytuacjach deficytu, ogrzewanie ciała (termoizolacja), osłona i amortyzacja narządów wewnętrznych przed wstrząsami i urazami. Ale! (zawsze powtarzam) wszystko z umiarem!


                    DLACZEGO MAM NADMIAR TKANKI TŁUSZCZOWEJ?

                    Niestety głównym powodem jest zbyt dużo jedzenia. Kiedy wyczerpuje się pojemność wątroby do przechowywania tzw. pokarmowej glukozy, wówczas hormon „insulina” rozpoczyna przemianę tego cukru z związki tłuszczowe (więcej Tu)


                    JAK SIĘ SPALA TKANKA TŁUSZCZOWA - ANALIZA:

                    W diecie chodzi o to, by spalić tłuszcz. Niestety, nie ma diety, która sprawy, że jedne, co stracimy to tłuszcz. Warto jest, więc znać etapy spadku wagi, charakteryzujące się utratą, oprócz tłuszczu, wody i białka:

                    1 etap: Do trzeciego dnia diety tracimy 70% wody, 5% białka, 25% tłuszczu
                    2 etap: Do 13 dnia diety tracimy 19% wody, 12% białka, 69% tłuszczu
                    3 etap: między 21 a 24 dniem diety tracimy 15% białka, 85% tłuszczu
                    4 etap: od 24 dnia diety tracimy 25 białka, 75% tłuszczu


                    Powyższe dane potwierdzają mój przypadek z dietą szwedzką, była ona bez sensu gdyż skończyła się po 13 dniach, i nawet mój organizm nie dotarł do etapu konkretnego spalania tłuszczu.


                    Typowe efekty tego typu diety to: ponowne nagromadzenie utraconej wody, obniżenie przemiany materii, powrót do poprzedniego trybu jedzenia, a to powoduje powrót do wagi sprzed diety, często nawet z nawiązką.

                    Czy pamiętasz temat wody (Nadobna - woda)? Kiedy dostarczamy jej niewystarczającą ilość do organizmu, organizm „myśli”, że nadchodzi sytuacja kryzysowa i zaczyna magazynować wodę na „ciężkie dni”. Podobnie jest z jedzeniem.

                    Kiedy się zagładzamy, po przyjęciu konkretnego posiłku organizm przetwarza dostarczony materiał na tłuszcz, aby zabezpieczyć się przed kolejna głodówką.

                    I co teraz? Od czego zacząć?

                    Przede wszystkim należy ustalić, czy rzeczywiście nasza waga w większym bądź mniejszym stopniu wpływa na nasze zdrowie w negatywny sposób (niedowaga i otyłość są równie niezdrowe). Można do tego celu posłużyć się WSKAŹNIKIEM BMI (ang. Body Mass Index). Formuła do obliczenia:



                    Moja waga to 63 kg, wzrost 1,64 cm, zatem: 63 kg: (1,64 cm*1,64cm) = 23.42

                    Interpretacja wyniku:
                    - poniżej 18,5 oznacza niedowagę
                    - od 18,6 do 24,9 waga w normie
                    - od 25-29,9 wskazuje nadwagę
                    - od 30 i więcej oznacza otyłość

                    Wynika z tego, że mój wynik wskazuje wagę w "normie" (23,42 znajduje się pomiędzy 18,6 a 24,9). Ale nie oszukujmy się, mam 30 lat,  zdarzają się o wiele chudsze dzierlatki niż ja,  ten wskażnik obejmuje przedział wiekowy 25-65 lat, a  rozpiętość od 18,6 do 24,9 jest bądź co bądź obszerna. Tu chodzi o to, by przede wszystkim waga nie zagrażała naszemu zdrowiu! I w tym celu polecam odniesienie się do tego wskażnika. Drugim aspektem jest dobre samopoczucie we własnej skórze.

                    Jednak, jeśli Twój wynik wskazuje niedowagę, lub otyłość, powinnaś skonsultować się z dietetykiem. Niedowaga i otyłość to choroba, która prowadzi do poważnych powikłań takich jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, wysoki poziom cholesterolu, astma, refluks żołądkowo-jelitowy, zwyrodnienia kości czy powikłania dermatologiczne. Kiedy masz grypę idziesz do lekarza. To samo winnaś zrobić w przypadku niedowagi czy otyłości - skonsultować się z lekarzem. On dobierze dla Ciebie zbilansowane posiłki, które odpowiadają TWOIM potrzebom, trybowi życia i nie wpłynią negatywnie na Twoje samopoczucie. Tak tak, dieta zalecana przez lekarzy nie jest głodówką, meczarnią i pasmem wyrzeczeń. Posiłki w profesjonalny sposób są tak dopasowane, że głód nie jest tak bardzo odczuwalny. To dlatego, że organizm ma dostarczone wszystkie składniki, których potrzebuje do funkcjonowania. Nie zostawiaj problemu sama sobie. Jak widzisz organizm to skomplikowana machineria i trzeba dbać o to aby nic w niej nie uszkodzić. To dlatego należy skonsultować się ze specjalistą (dietetykiem).


                    KIEDYŚ vs. TERAZ

                    A organizmu nie oszukasz… Jesteś kobietą, która ma swoje własne oprogramowanie. Człowiek był stworzony do zdrowego odżywiania, życia w ruchu, życia wolnego od stresu. XXI wiek a „kiedyś” to dwa odrębne światy.

                    • Kiedyś, jeśli chciał człowiek zjeść musiał sobie wyhodować, dziś kupujemy pożywienie w sklepie;
                    Kosz gotowych przetworzonych produktów. Kto pamięta wodę z saturatora, wędlinkę wyrobu znajomego taty, szczypiorek z ogródka  mamy, jogurty z trzy-dniowym terminem ważności czy domowy pieczony chleb?

                    • Kiedyś, warzywa pochodziły z pola a zwierzęta były żywione trawą z polskich łąk, dziś – z sporo produktów na rynku to produkty pełne chemii czy nawet modyfikowane genetycznie (GMO), a zwierzęta są karmione wspomagaczami, które przyśpieszają wzrost i wagę;
                    • Chciał człowiek coś słodkiego trzeba było sobie upiec dziś… sama wiesz… te gotowe produkty, które nazywają się ciastkami to sam cukier i dodatki „E”.
                    Ciasto domowej roboty. Tak mojej (moje pierwsze!), brązowy cukier, mąka, prawdziwe kurze jaja, świeże maliny

                    • Kiedyś większość dnia ludzie spędzali na powietrzu, w ruchu, to na polu przy zbiorach to na piechotę do sąsiadującej wsi, nie było TV czy internetu – dziś samochody, autobusy i tramwaje pomagają nam w drodze do pracy czy wizycie u rodziny i znajomych – rzadko, kto decyduje się na spacer czy rower; a tryb pracy? Nawet Pani sprzedawczyni siedzi w kasie i skanuje produkty nie ruszając się z miejsca (doba hipermarketów), po czym wieczorami przesiaduje przed TV – gdzie jest ruch?
                    Technologia - ułatwia komunikację między ludźmi, jednocześniśnie rozleniwiając nas troszkę.

                    • Powietrze kiedyś czyściutkie i świeżutkie, dziś rewolucja przemysłowa zanieczyściła w sporej mierze powietrze, którym w większym mieście czasem trudno oddychać. Aby sprawdzić zanieczyszczenie powietrza wystarczy po spacerku po ulicy wysmarkać nos. Sam kurz. I my to wdychamy!


                    To wszystko, w połączeniu ze złą dietą sprawia, że nasz organizm nie ma dostarczonych tych wszystkich składników, które potrzebuje. Nie chcę być postrzegana jako wojowniczka o stare czasy. Cieszę się, że technologia posunęła się do tego stopnia, że mogę prozowmawiać z tymi, którzy są daleko wtedy kiedy czuję potrzebę; doceniam samochody, komputery, telewizję. Wszystko jest dla ludzi i winniśmy czerpać z tego korzyści dla ułatwienia naszego codziennego życia. Ale, tak jak zawsze powtarzam - z umiarem, przesadywanie przed telewizorem czy komputerem całą niedzielę może być bardziej wyczerpujące niż jazda rowerem czy spacer. Jeśli mąż jest w ogrodzie, odwiedź go - nie dzwoń by poinformować, że obiad gotowy ;-)

                    A teraz Ty, zastanów się proszę, jak Twój tryb życia różni się od tego, jaki niegdyś prowadzono? Ważne jest, bowiem, by zdrowo żyć, czyli dbać o swoje zdrowie psychiczne (czy umiemy radzić sobie ze stresem tu), fizyczne oraz to, co jemy. Nie oszukasz swojego organizmu. On domaga się podstawowych materiałów, dzięki którym będzie mógł normalnie funkcjonować. Nie rozumiejąc swojego organizmu sięgasz po pierwszy lepszy z brzegu snack i mimo, że wrzuciłaś "coś na ząb" nadal czujesz niedosyt. Więc starając się ten niedosyt zaspokoić, sięgasz po więcej. Ja tak robiłam. A to chodzi o to, by dać organizmowi tego czego ma niedosyt, nie tego co chcemy my (bo cukru w organiźmie jest pod dostatkiem!). Uwierz mi, jeśli Twoja dieta (mam oczywiście na myśli styl życia) będzie odpowiednio zbilansowana (warzywa, nabiał, mięso, owoce) głód będzie Ci doskwierał rzadziej. Organizm przestanie się domagać więcej mimo, iż już jesteś po posiłku.

                    Zapraszam do chwili reflekcji. A już niebawem kontynuacja tematu uwzględniająca wskazówki jak ten obszerny temat pogodzić z życiem codziennym...


                    ZDROWA DIETA i Zbilansowany tryb życia -  jesteś tym co jesz...